środa, 26 kwietnia 2017

"Losing hope" - Colleen Hoover

"- Dlaczego tego po prostu nie powiesz, Holder? Dlaczego nie możesz przeprosić?
W jej oczach widać tak wielki smutek, że żal ściska mi serce. Patrzę jej w oczy, chcąc, by zrozumiała, jak ważne jest dla mnie to, żeby nigdy nie przeszła do porządku dziennego nad tym, jak ją potraktowałem.
- Nie przepraszam cię... bo nie chcę, żebyś mi wybaczyła."


Informacja o tym, że w maju polską premierę będzie miała książka jednej z moich ulubionych autorek, czyli "Confess" Colleen Hoover, uzmysłowiła mi, że jest jeszcze jedna książka autorki, której nie przeczytałam. Karcę się za to w duchu, bo tą książką jest "Losing hope", czyli kontynuacja "Hopeless", która ze wszystkich książek autorki jest dla mnie najpiękniejsza. Okazja do jej przeczytania trafiła mi się bardzo szybko i niespodziewanie, bo książkę z  biblioteki wypożyczyła... moja babcia. Tak. Powieści autorki oczarowały nawet moją babcię. Nie pozostało mi nic innego, jak jeszcze raz przeżyć wspaniałą historię Sky i Holdera.

Od razu zaznaczę, że z recenzji tej niewiele się dowiecie na temat samej fabuły. Nie da się opowiedzieć "Losing hope" bez spoilerów, a tego chciałabym uniknąć. Nie da się również przeczytać tej książki, bez uprzedniego przeczytania "Hopeless". To znaczy - pewnie, że się da, ale to już nie będzie to samo. Poza tym ewentualna zmiana kolejności ich czytania mogłaby odebrać Wam przyjemność poznawania historii bohaterów, dlatego tym, którzy dopiero mają przed sobą te wszystkie piękne emocje, zalecam, by trzymać się właściwej kolejności i zacząć od "Hopeless" a dopiero potem sięgnąć po "Losing hope". Wtedy we właściwej kolejności poznacie historię, o której jeszcze długo nie zapomnicie.

"Losing hope" jest kontynuacją "Hopeless", ale tak naprawdę opowiada tę samą historię co poprzedniczka, jednakże tym razem historię poznajemy z punktu widzenia Deana Holdera. Ktoś pewnie pomyśli - "po co przeżywać tę samą historię na nowo". A no po to, żeby dowiedzieć się wielu rzeczy i szczegółów, które uzupełniają pierwszą część. Choć historia Sky i Holdera była mi bardzo dobrze znana, nie przeszkadzało mi to zupełnie w odkrywaniu jej na nowo w "Losing hope".

Życie Deana Holdera nie należy do przyjemnych i łatwych. Jego siostra bliźniaczka popełniła samobójstwo, a nieumiejętność pogodzenia się z jej śmiercią przełożyła się na zachowanie bohatera. W efekcie brutalnego pobicia jednego z chłopaków, Holder musi na rok opuścić szkołę. Powrót po roku nieobecności pociąga za sobą wiele zdarzeń, które zmieniają życie bohatera. Jednym z nich jest poznanie Sky - dziewczyny, która przypomina Holderowi kogoś, kto był dla niego bardzo ważny, a kogo kiedyś bardzo zawiódł. Zaintrygowany nieznajomą, pragnie bliżej ją poznać. Można by rzec, że ma wręcz obsesję na jej punkcie... 

W jakim kierunku potoczy się znajomość Holdera i Sky i co z niej wyniknie? Jakie tajemnice ukrywa przed Sky Holder? Koniecznie musicie sami się przekonać. Jednak odpowiedzi na te pytania najpierw poszukajcie w "Hopeless". Bo "Losing hope", która porusza serce równie mocno jak poprzednia część, stanowi jej piękne dopełnienie. Dopełnienie, które pozwala spojrzeć na wszystko z perspektywy Holdera i wyjaśnić wiele kwestii.

W "Losing hope" dowiecie się także więcej na temat siostry Holdera. Bohater po śmierci Lesslie pisze do niej listy, które możemy poznać na kartkach powieści. Szokujący dla mnie okazał się list napisany przez dziewczynę przed śmiercią, który ujawnia fakty, jakich nie mieliśmy okazji poznać w "Hopeless".

Dopiero po przeczytaniu obu części otrzymujemy całość. Wcześniej myślałam, że historia przedstawiona z perspektywy Sky mi wystarczy, by wszystko wiedzieć. Jednakże teraz wiem, że znałam tylko pół prawdy - prawdy Sky, jej uczuć i emocji. Bardzo się cieszę, że dałam szansę dopuścić do siebie wersję Holdera i odkryć to, co rozgrywało się w jego sercu oraz poznać jego myśli. Po przeczytaniu tej części jestem utwierdzona w przekonaniu, że Colleen Hoover to prawdziwa arcymistrzyni gatunku. Jej nasycone emocjami, nieraz szokujące powieści są prawdziwymi perełkami, a seria o Sky i Holderze jest dla mnie zdecydowanie najpiękniejsza. 

Mam nadzieję, że niezdecydowani dają jej szansę. Książka z pewnością na to zasługuje.






Książka bierze udział w wyzwaniu:


Biorę udział - PRZECZYTAM TYLE, ILE MAM WZROSTU

49 komentarzy:

  1. Czytałam Hopeless już jakiś czas temu i podobała mi się. Była to wtedy moja pierwsza książka autorki i obiecałam sobie, że sięgnę po kolejne. Tak się jednak nie stało, bo cały czas mam inne na liście, ale z pewnością do niej wrócę, bo kilka pozycji mam na swojej liście pozycji do kupienia i przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadrabiaj braki czym prędzej, bo warto :)

      Usuń
    2. Wiesz jak to jest, stosy w domu się przewracają, a czasu coraz mniej! :D

      Usuń
  2. O tak zgadzam się z Tobą w 100%. Cała twoja recenzja przedstawia wizerunek jednym słowem Genialny!! Kiedy przeczytałam Hopeless, po Losing Hope sięgnęłam bardzo późno bo ktoś długo trzymał ją i nie było w bibliotece. Ale myślę, że dobrze się stało. W ten sposób przeżyłam po raz kolejny tę historię i przyznam, że z większymi emocjami. :) Losing Hope bardziej mi się spodobała. Ale masz racje, żeby ją przeczytać najpierw trzeba sięgnąć po Hopeless. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ok w takim razie biorę się za "Hopeless" - nie pozostaje mi nic innego 😀

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam zamiar przeczytać tą książkę w najbliższym czasie. mój blog

    OdpowiedzUsuń
  5. Może faktycznie powinnam dać tej przygodzie czytelniczej szansę. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam Hopeless i na niej zaprzestałam, chyba to był mój błąd :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja jeszcze w ogóle nie znam prozy tej autorki. Wszystko przede mną.

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahaha moja babcia też czyta książki Hoover, w sumie czyta wszystko co jej pożyczę, więc zawsze jest z kim podyskutować.:D
    Szczerze mówiąc to właśnie perspektywa Holdera spodobała mi się bardziej, a nie mam nic do Sky. Jakoś ten beznadziejny chłopak zagnieździł się w moim sercu.:)
    A co do Confess to zdecydowanie jest na co czekać! Już po 100 stronach konkuruje o tytuł mojego ulubieńca z Maybe Someday i jestem niesamowicie ciekawa, jaki będzie końcowy wyrok.:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę się doczekać Twojej opinii o Confess ;D Ja również po nią sięgnę, nie ma opcji bym ją sobie odpuściła :D
      Haha no u mnie z babcią jest tak samo - to ja jej coś polecam, to znowu ona mi, czasem jej coś podrzucę, nie umiem jej tylko przekonać do tego, by sięgnęła po HP :D

      Usuń
    2. Swojej nawet nie próbowałam przekonać do Pottera, jest wierna romansom.:D
      A Confess u mnie pojawi się 6 maja, więc wtedy zapraszam na bloga.:)

      Usuń
  9. Książka bardzo mi się podobała. Miałam też przyjemność pisać do niej rekomendację. Mimo, iż moje pierwsze zetknięcie z tą historią miało miejsce parę lat temu, nadal wspominam ją z sentymentem - to samo tyczy się pierwszego tomu. Pamiętam jak siedziałam i z wyrazem niedowierzania na ustach zagłębiałam się w wyjaśnienie historii Sky :)

    Pozdrawiam oraz życzę miłego dnia,
    Dziewczyna z książkami
    (http://zagoramiksiazek.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń
  10. Z Colleen Hoover zdecydowanie jest mi nie po drodze. Zaczęłam kilka jej książek, ale żadnej nie skończyłam.

    Pozdrawiam serdecznie
    zakladkadoksiazek.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Przyznaję, że nie przeczytałam jeszcze ani jednej książki autorki. Chyba czas się za to zabrać :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytałam tej autorki tylko jedną książkę i tematyka średnio mnie wtedy wciągnęła. Może jak zacznę od Hopeless, to i tej dam szansę?

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytałam. Miło wspominam, ale książki autorki uwielbiam. Ostatnio czytałam inną jej powieść November 9 :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Czytałam :-) Kiedy brałam ją do ręki nie byłam przekonana. Co nowego może wnieść opisywanie tej samej historii z innej perspektywy? Zaczęłam czytać i oczywiście zmieniłam zdanie. "Losing Hope" o wiele bardziej mi się podobało, niż pierwsza część :-) Świetna recenzja. A przy okazji wielkie dzięki za info o "Confess" przegapiłam zapowiedź :-) Wyczytałam, że robią serial na jej podstawie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytałam obie części, jednak o wiele bardziej podobało mi się "Hopeless". "Losing hope" mam wrażenie, że zbyt wiele nie zmienia, jedynie rzuca nowe światło na pewne wydarzenia.

    OdpowiedzUsuń
  16. Słuchaj - nie mam pojęcia jak trafiłam na twój blog!
    No dobrra.. wiem.
    Wpisałam w ten miły, cienki pasek u góry rzeczy które mnie interesują i BENG! Jestem tutaj!
    Z książek Collen Hoover polecam z całego serca "November 9", "Losing Hope" jakoś mnie nie wciągnęło, pomimo, że Colleen pisze całkiem nieźle to tym razem coś jej nie poszło..

    ~Aneta

    http://takpapierowo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam "November 9" :) Była dla mnie równie nieprzewidywalna, szokująca i emocjonująca co "Hopeless" :) Te dwie jak i "Losing hope" to dla mnie zdecydowanie najlepsze książki autorki :)

      Usuń
    2. Serio, "November 9" było dla Ciebie zaskakujące? Dla mnie ani trochę, od kiedy kapnęłam się o czym to w ogóle jest, bo nie oszukujmy się, ale opis z okładki jest tak niejasny, że nie ma się pojęcia co się bierze właściwie do ręki. Sama w sumie nie wiem, co mi się w niej podobało. Jest po prostu dobrze napisana i to czuć, bo jej przewidywalność w trakcie czytania przyprawiała mnie o zgrzyt zębów, a mimo to leciałam dalej :-)

      Usuń
  17. Jeszcze nie czytałam nic tej autorki i przyznam, że mam opory przed lekturą, ponieważ obawiam się nagromadzenia ckliwych wątków lub przeciwnie opowieści o mnóstwie nieszczęść dotykających bohaterów, ale może w końcu zdecyduję się na którąś z powieści Hoover.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie w tej książce jest wszystko wyważone i ani tu za dużo ckliwych wątków, ani nieszczęść - choć faktycznie nieszczęścia towarzyszą bohaterom, to jednak historia pochłania :)

      Usuń
  18. Też bardziej wolę perspektywę Holdera. Jak mówisz jest pełniejsza, a poza tym ta książka wywołała we mnie większe emocje niż poprzednia ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie czytałam tej książki z perspektywy Holdera, ale muszę to zmienić, bo znam tylko 'Hopeless' :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Mi się chyba pierwszy tom bardziej podobał :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Jeszcze nie miałam okazji czytać tej książki, więc mam nadzieję, że wpadnie ona w końcu w moje ręce :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Czytałam Hopeless i mi wystarczy. Nie mam jakoś ochoty poznawać tej samej historii na nowo.

    OdpowiedzUsuń
  23. Super, że ci się spodobała ta kontynuacja, ale dla mnie jest ona neutralna. Moje spojrzenie na historię nie zmieniło się w ogóle, wolałabym skończyć na Hopeless. Jednak Holder - jedyny powód by czytać uratował całość ^^
    Zaczytanego!

    OdpowiedzUsuń
  24. "Hopeless" była piękna, ciekawi mnie "Losing Hope", nie mogę się doczekać, aż po nią sięgnę! Pozdrawiam :D
    P.S. Przy okazji zapraszam do siebie
    http://wroclawianka-czyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  25. Boże, jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam w ubiegłym roku.

    OdpowiedzUsuń
  26. Wiele słyszałam o autorce, ale jeszcze nic jej nie czytałam. Muszę nadrobić, bo na mojej liście do przeczytania jest od dawna :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Czytałam pierwszy tom i niestety był dla mnie dość przeciętny, mogłabym również pokusić się o stwierdzenie, że jak dla mnie to jedna z gorszych książek autorki. Fakt, że drugi tom to ta sama historia opisana z innej perspektywy, średnio mnie zachęca, ale kiedyś z ciekawości może przekonam się, czy druga część naprawi moje wrażenie o tej serii :)

    Pozdrawiam,
    Justyna z livingbooksx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  28. "Hopeless" było dla mnie przewspaniałą ucztą książkową, jednak gdy tylko zaczęłam czytać "Losing hope" i doszłam do wniosku, że nie chce mi się powielać tego samego - zrezygnowałam.
    Pewnie powinnam dać jej szansę,tak jak piszesz na pewno jest tam ujętych wiele istotnych szczegółów...
    Ale ja uwielbiam dawać pole swojej wyobraźni, więc po prostu sobie odpuściłam ingerencję autorki w mój scenariusz :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Uwielbiam <3 To od tej książki rozpoczęła się moja przygoda z autorką i do dzisiaj podziwiam jej twórczość. Książkę wspominam bardzo przyjemnie i aż mnie zainspirowałaś do ponownego przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Po przeczytaniu Losing hope odniosłam to samo wrażenie, że dopiero teraz otrzymałam całość. Bardzo przyjemnie się czyta to, co piszesz ;)

    Ściskam,
    Ana

    http://czytam-z-pasja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  31. Ja przyznam, że nawet nie znam autorki :) Za to chętnie się zapoznam jak tylko znajdę trochę więcej czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Czytałam, ale historia była opowiadana przez Sky. Może kiedyś się skuszę, bo lubię autorkę. I sama też nie mogę się doczekać Confess :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Zanim przeczytam losing hope muszę przeczytać hopeless i nie mogę się doczekać najnowszej książki pani Colleen.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  34. Czytałam zarówno te książkę jak i jej poprzedniczkę i szczerze mowiac, mimo ze nie przepadam za new adult, bardzo mi się podobała. Nie była aż tak schematyczna jak inne powieści z tego gatunku, nie była też płytka. Przyjemnie czytało się ją do poduszki :)
    Pozdrawiam
    biblioteka-feniksa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  35. Wprawdzie miałam nie sięgać po tą kontynuację, ale po twojej recenzji czuję, że chyba warto zmienić zdanie :)

    http://pomiedzyrozdzialami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  36. Bardzo lubię <3 Czytałam dość dawno temu, a chciałabym sobie odświeżyć :) W sumie od Hopeless zaczęła się moja przygoda z Hoover :)

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♥
    Szelest Stron

    OdpowiedzUsuń
  37. Czytałam tę książkę dawno temu, ale zdecydowanie wolę Hopeless, Losing hope jest takim odgrzewanym kotletem :D
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  38. "Losing Hope" podobało mi się nieco mniej od pierwszego tomu, jednak jest to zdecydowanie bardzo ciekawy dodatek do całej historii :)

    OdpowiedzUsuń
  39. Po pierwsze również czekam niecierpliwie na ,,Confess" :) po drugie: ubóstwiam Hoover i również mam ogromny sentyment do ,,Hopeless", a ta książka z perspektywy Holdera - zgadzam się jest cudownym dopełnieniem tej hitorii.
    Hej musisz mieć świetną babcię ! :)
    Ale moją ukochaną książką autorki jest ,,November 9", która zwaliła mnie z nóg :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "November 9" zaraz obok "Hopeless" i "Losing hope" jest moją ulubioną ksiązką autorki, te 3 to moim zdaniem perełki nie tylko jej twórczości, ale i gatunku :)

      Usuń
  40. "Hopeless" czytałam i strasznie mi się spodobała, wręcz to od tej książki zaczęła się moja przygoda z CoHo <3 Jednak po "Losing hope" jeszcze nie sięgnęłam, może kiedys :D

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku.
Bardzo się cieszę, że zainteresował Cię ten post. Gorąco zachęcam Cię do wyrażenia swojej opinii. Pozostaw tutaj ślad swojej obecności bym również mogła trafić do Twojego zakątka internetu :)