wtorek, 21 marca 2017

"Ścieżki nadziei" - Richard Paul Evans

"Tych, którzy dopiero teraz przyłączyli się do mojej wędrówki, informuję, że wyszedłem z Seattle siedem dni po śmierci mojej żony, McKale, która zmarła wskutek powikłań po upadku z konia. Gdy była przykuta do łóżka, opiekowałem się nią, a w tym czasie wspólnik ukradł moją agencję reklamową, natomiast bank przejął mój dom za niespłacone raty kredytu hipotecznego. Nie mając gdzie mieszkać ani dla kogo żyć, chciałem odebrać sobie życie. Zmieniłem jednak zamiar i postanowiłem pójść na piechotę tak daleko, jak tylko będzie możliwe - do Key West na Florydzie."


Pozwoliłam sobie posłużyć się tym fragmentem prologu, ponieważ lepiej nie umiałabym opisać tego, o czym jest cała seria "Dzienników pisanych w drodze". "Ścieżki nadziei" to piąta i zarazem ostatnia część tej niesamowicie wzruszającej serii, stworzonej przez Richarda Paula Evansa. Jest to opowieść o poszukiwaniu sensu życia, ucieczce przed cierpieniem oraz wędrówce po nadzieję. Zapraszam do recenzji.


Alan Christoffersen - główny bohater - to młody mężczyzna, który zaledwie 10 lat po ślubie stracił żonę. Przed śmiercią ukochanej, składa jej obietnicę, że będzie żył. Nie ma jednak ku temu żadnych powodów. Wyrusza więc w pieszą podróż przez całe Stany Zjednoczone, z jednym plecakiem na plecach, do najbardziej wysuniętego na południe punktu. W podróży tej przez 4 kolejne części los stawia na jego drodze przeróżnych ludzi - zarówno tych wspaniałych, jak i tych złych. Większość z poznanych osób odgrywa ogromną rolę nie tylko w podróży, ale i w życiu Alana. Niektóre z nich zostają z nim do końca... 

Bohater kilka razy jest zmuszony przerwać swoją wędrówkę m.in ze względu na zły stan zdrowia. Nie chcę za dużo spoilerować z poprzednich części, więc na tym zakończę opowieść o dotychczasowej podróży Alana. Dzięki wędrówce bohater staje się bogatszy o nowe doświadczenia oraz zyskuje mądrość, jakiej nie posiadał w momencie wyruszenia w tę odmieniającą życie podróż. W chwili, gdy kończy się czwarta część, jest już u granic stanu Floryda. Nagle otrzymuje telefon, że jego ojciec miał zawał i leży w krytycznym stanie w szpitalu. Ostatnia część Dzienników zaczyna się kolejnym przerwaniem przez Alana wędrówki. 

Tym razem - odmiennie niż w poprzednich częściach - historia Alana nie skupia się w głównej mierze na jego podróży. Poświęcona jest ona w większości jego relacji z umierającym ojcem. Odkrywamy historię rodziny Alana, poznajemy młodość jego ojca, dowiadujemy się również jakie znaczenie Key West miało dla jego rodziców. Bolesne wspomnienia z szczęśliwego dzieciństwa, jakie Alan miał zanim utracił matkę, powracają. 

Czy Alan w końcu dotrze do celu? Czy znajdzie to, czego szukał? Czy wystarczy mu sił, by zacząć kolejną wędrówkę - tym razem przez życie? Czy odnajdzie sens w tym, by dalej żyć?

"Dzienniki pisane w drodze" zaczęłam czytać jakieś 2-3 lata temu. Wypożyczyłam wówczas z biblioteki 3 pierwsze części. Gdy kończyłam czytać trzecią, wiedziałam, że to się tak nie może skończyć i z ulgą przyjęłam wiadomość, że jeszcze 2 razy będę miała okazję towarzyszyć Alanowi w tej niesamowitej podróży. Czwarta część ukazała się rok temu - nie da się ukryć, przez ten czas dość dużo mi umknęło z pamięci. Jednak tego co najistotniejsze nie dało się zapomnieć. Teraz, po kolejnym roku przerwy, odkładam ostatnią część Dzienników ze łzami w oczach. To już koniec? Ale jak to? I co teraz?

Czuję się rozdarta. Z jednej strony jestem niewymownie szczęśliwa, że trafiłam na Dzienniki i mogłam razem z Alanem doświadczać tego wszystkiego, co spotkało go podczas tej ciągnącej się przez kilka tysięcy kilometrów, pieszej podróży. Z drugiej strony czuję niewyobrażalny smutek, że podróż ta dobiegła  już końca. A wraz z nią skończyły się wszystkie życiowe mądrości, jakich uczyłam się wraz z Alanem. Jest to opowieść pełna nadziei - także nadziei dla nas, czytelników - nie tylko dzięki samej historii, ale też dzięki przemyśleniom Alana i jego zapiskom z dziennika. 

"Gdy nie masz dokąd pójść, ruszaj w drogę" - brzmi jedna z jego rad. 

Nie potrafię wskazać, która z tych pięciu części podobała mi się najbardziej. Każda była na swój sposób piękna, mądra i pouczająca. Każda stanowiła inny etap podróży Alana - nie tylko tej fizycznej, ale też tej duchowej. Alan z każdą kolejną częścią stawał się coraz dojrzalszy oraz bogatszy o nowe doświadczenia. Jednakże z pewnością to trzy pierwsze części miały dla mnie największe znaczenie, chyba ze względu na ludzi, jakich poznał Alan podczas wędrówki. Łzy płynęły mi podczas samego czytania, w głębi serca przeżywałam to, jak ważną rolę odegrały w życiu osoby, które przeznaczenie postawiło na jego drodze. Przy "Ścieżkach nadziei" uroniłam łzę właściwie dlatego, że zdałam sobie sprawę, że to już naprawdę koniec i poczułam się, jakby ktoś złamał mi serce. Jakbym przez 2 lata miała z Alanem kontakt, który właśnie się urwał. W pewnym sensie bohater stał mi się bliski. Niezwykle podziwiam Richarda Paula Evansa za wykreowanie tak cudownej postaci, która potrafi przywrócić wiarę w chwilach zwątpienia. Szanuję go za tę historię, która pomimo wszystko daje ukojenie.

Z książki, jak i z całej serii, płynie pouczający przekaz, by nigdy nie tracić nadziei na szczęście, na dobrą przyszłość. By pomimo okrutnego losu nigdy się nie poddawać. By po prostu żyć, ale też nigdy nie  zapominać o przeszłości, która ukształtowała tych ludzi, jakimi teraz jesteśmy.


 "Wyprzeć się własnej przeszłości to znaczy spalić most, którym musimy przejść, 
by zrozumieć samych siebie".


Polecam Wam historię Alana (oczywiście odsyłając najpierw do pierwszej części - "Dotknąć nieba"), która z pewnością pozostawi Was z refleksją. Pomimo, że całość liczy 5 tomów, czyta się je naprawdę szybko - lekki i prosty styl, jakim pisze autor, krótkie rozdziały, interesująca i niebanalna fabuła, ale przede wszystkim bohater, z którym czytelnik bardzo szybko się zżywa i nabiera do niego coraz większej sympatii - to wszystko powoduje, że nie chce się przerywać tej więzi ani kończyć wędrówki, której sami bardzo szybko stajemy się uczestnikami.






Książka bierze udział w wyzwaniach:



Biorę udział - PRZECZYTAM TYLE, ILE MAM WZROSTU



Biorę udział - POD HASŁEM


18 komentarzy:

  1. Muszę zacząć koniecznie od pierwszej części.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szykuje się bardzo przyjemne i pozytywne zaczytanie, chętnie oddam się takiej lekturze. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapowiada się ciekawie. Nie miałam jeszcze do czynienia z twórczością Evansa ale widzę, że koniecznie muszę nadrobić zaległości 😊
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Koniecznie muszę się zapoznać z tym autorem :) Nie czytałam nic, a wiem, że jego książki są bardzo zachwalane :)

    Pozdrawiam, Jabłuszkooo ♥
    Szelest Stron

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam tej książki, ale zaintrygowała mnie, więc postaram się mieć ją na uwadze, ale najpierw sięgnę po "Dotknąć nieba")

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozumiem Twój smutek przy zakończeniu serii, zwłaszcza kiedy wywarła ona na tobie takie wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Brzmi interesująco, nie spotkałam się dotąd z tym cyklem. Muszę się rozejrzeć za pierwszym tomem, kiedy następnym razem znajdę się w bibliotece :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cieszę się, że powieść wywarła na Tobie pozytywne wrażenie, niestety wszystko co dobre szybko się kończy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Póki co mam za sobą pierwszą część, ale chętnie przeczytam i pozostałe ;)

    Pozdrawiam,
    <a href="http://czytaninka.blogspot.com>Czytaninka</a>

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubię książki z przesłaniem. Wpisuję na listę do przeczytania ☺ Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Historia mnie i pana Evansa póki co się nie zaczęła, ale jest plan, by to zmienić, bo w mojej ukochanej bibliotece miejskiej, jest cała półka jego książek <3 Ponieważ opisujesz przesłanie to wiem, że kiedyś na pewno nadejdzie ta chwila, w której dopadnę te książki i już ich nie wypuszczę...

    Pozdrowienia!
    Tysiąc Żyć Czytelnika

    OdpowiedzUsuń
  12. Lata już nie czytałam Evansa! :) przyjdzie wiosna, będę miała więcej czasu na lekturę :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Niestety wszystko co dobre, szybko się kończy :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak czytac to od pierwszej czesci :) Chyba skusze sie na historie Alana! :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie znam żadnej książki tego autora, choć atakują mnie one od każdej strony :) Za każdym razem gdy jestem w empiku, mijam je w jednym dziale i zastanawiam się, jakiej są jakości. Chyba już wiem :)
    Pozdrawiam, Książkowy zakątek

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie czytałam nic Evansa.. aż wstyd :) Muszę to zmienić, zwłaszcza, że wiele dobrego słyszę o jego twórczości!

    OdpowiedzUsuń
  17. Dodaję do mojej listy "do przeczytania". Świetna recenzja :)
    Pozdrawiam, maobmaze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku.
Bardzo się cieszę, że zainteresował Cię ten post. Gorąco zachęcam Cię do wyrażenia swojej opinii. Pozostaw tutaj ślad swojej obecności bym również mogła trafić do Twojego zakątka internetu :)