Kiedy Devin Jones zatrudnia się w Joyland, nawet nie przypuszcza jak park rozrywki zmieni jego życie. Madame Fortuna - parkowa wróżka uprzedza chłopaka, że na jego przyszłość pada cień. Bohater dowiaduje się rzeczy, które wkrótce mają wydarzyć się w jego życiu. W nowym miejscu pracy Devin poznaje tajemniczą historię pewnego morderstwa, które miało miejsce w Joyland. Ponadto chce się przekonać, czy w Strasznym Dworze rzeczywiście straszy duch zamordowanej dziewczyny. Wkrótce ma okazję na własnej skórze przekonać się, że przepowiednie Madame Fortuna wcale nie były wyssane z palca. Bohater musi zmierzyć się nie tylko z tajemniczym morderstwem, które chce rozwikłać, ale też z własnymi uczuciami, jakie nim targają oraz z pojawieniem się nieuleczalnie chorego chłopca, który - jak się wkrótce okazuje - odegra niebagatelną rolę w życiu Devina.
Czy w Strasznym Dworze rzeczywiście pojawia się duch zamordowanej dziewczyny?
Jakie niebezpieczeństwo grozi Devinovi?
Jaki skutek będzie miała znajomość Devina z chorym Mikiem?
Przygoda z "Joyland" to moje pierwsze spotkanie z prozą Stephena Kinga. Literatura jaką tworzy autor należy do kręgu tych, po które sięgam rzadko, prawie w ogóle. Tym razem zrobiłam wyjątek, pragnąc uciec od znanych mi schematów ulubionych gatunków, których miałam w ostatnim czasie przesyt. Co do "Joyland" - nie uważam, żeby to spotkanie było złe, ale do najlepszych również nie należało.
Słysząc zewsząd, że Stephen King jest królem horroru ubzdurałam sobie, że otrzymam mrożącą krew w żyłach historię, a moja bujna wyobraźnia nie pozwoli mi spokojnie zmrużyć oka po przeczytaniu lektury. No i co? I okazało się, że niepotrzebnie się tego obawiałam. Bo historia Devina Jonesa i Joyland ani nie zmroziła mojej krwi, ani nie zagwarantowała mi bezsennej nocy. Na skrzydełku przeczytałam, że "Joyland" to "jednocześnie kryminał, horror i słodko-gorzka powieść o dojrzewaniu, która poruszy serce nawet najbardziej cynicznego czytelnika". No cóż, widocznie muszę być bardziej niż najbardziej cyniczna, skoro moje serce pozostało niewzruszone. Przede wszystkim było zdecydowanie za mało horroru w horrorze i kryminału w kryminale. Nie mam doświadczenia z tym gatunkiem, ale nie usatysfakcjonowała mnie ta powieść. Spodziewałam się czegoś mocnego, ale nawet niektóre thrillery, które miałam okazję czytać bardziej mnie przerażały niż tenże horror.
Nie twierdzę przez to jednak, że w "Joyland" wieje totalną nudą, choć początkowo tak właśnie było i ciężko było wgryźć się w fabułę. Język autora nie do końca mnie przekonał, bo często gubiłam wątek. Zbyt wiele opisów, zbyt mało sensownej treści, zbyt mało wciągającej akcji. Z czasem zaczęły pojawiać się pojedyncze fragmenty, które okazywały się całkiem interesujące i nawet groźne, ale te kilka niepokojących scen to wciąż za mało, by móc zachwycać się książką. Czasem było ciekawie, ale jednak przeważała monotonia, wywołująca zniechęcenie do lektury i nawet te kilka chwil zaintrygowania nie zdołało mnie wciągnąć.
Jedynej godnej zapamiętania rozrywki dostarczyło mi ostatnie trzydzieści stron lektury i to były właściwie jedyne strony, gdzie nie sprawdzałam "ile jeszcze zostało do końca". Ostatnie "dzieści" stron to mocna dawka prawdziwej grozy i gdyby cała książka tak mnie zaangażowała jak zakończenie, to mogłabym dać jej nawet maksymalną ocenę.
Niestety w kompleksowym ujęciu nie otrzymałam tego, co chciałam otrzymać od króla horroru. Mam nadzieję, że to tylko jedna ze słabszych jego powieści i mój wybór po prostu nie był trafiony. Nie męczyła mnie ta książka, nie raziła po oczach sztucznością, nie mogę jej zarzucić żadnych błędów czy nieprzemyślanej fabuły, która była dopracowana i spójna. Po prostu nie zaangażowałam się w tę historię, prawdopodobnie przez styl jakim została napisana. Nie chcę po jednej nietrafionej książce oceniać całej twórczości Kinga, więc kiedyś dam mu znowu szansę. Jednak następnym razem bardziej przemyślę swój wybór.
Książka bierze udział w wyzwaniu:
Ja po ksiazki Kinga zawsze bałam się sięgnąć, ale skoro tu tego horroru nie ma prawie wcale, to może, może :D bardziej niż najbardziej cyniczna - padłam :p
OdpowiedzUsuńSwoją przygodne z Kingiem również zaczęłam od tej książki, gdyż trafiłam na nią w bibliotece i uznałam 'niech będzie'. Miałam bardzo podobne wrażenia do Twoich - niestety nie był to dobry wybór, przez to zraziłam się do autora i przez długi czas nie mogłam się przemóc, aby sięgnąć po inne pozycje. Dopiero po długim czasie sięgnęłam po "Lśnienie", później "Cmętarz zwieżąt" i "Dallas '63" - każda kolejna była coraz lepsza, aczkolwiek według mnie żadnej nie można nazwać horrorem. W sumie może to przez to, że mnie trudno przestraszyć, ale na upartego mogłabym je przypisać do gatunku thriller i nic więcej. Dużo zależy od nastawienia i oczekiwań. Łatwo się rozczarować po tym, jak Kinga okrzyknięto królem horroru. Mi to nie pasuje. Teraz po prostu po jego książkach nie spodziewam się przerażających emocji, co najwyżej lekkiego dreszczyku. W każdym razie polecam "Dallas '63" - ta książka jest genialna :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
houseofreaders.blogspot.com
Książkę posiadam, ale jeszcze nie czytałam. Gdy znajdę chwilkę czasu to przeczytam ją.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
https://nacpana-ksiazkami.blogspot.de/
Joyland to była pierwsza książka Kinga, po jaką sięgnęłam. Byłam nią tak rozczarowana. Dla mnie była okropnie nudna i teraz jestem bardzo negatywnie do Kinga nastawiona. Próbowałam potem przeczytać Carrie, ale automatycznie mój mózg nie chciał z jego stylem współpracować.
OdpowiedzUsuńNiektóre książki Kinga mi się podobają, inne nie. Tej nie czytałam. Polecam "Rękę Mistrza" :)
OdpowiedzUsuńnie czytałam, ale chyba czas to zmienić.
OdpowiedzUsuńObserwuję od dawna!
Pozdrawiam cieplutko <3
Ja przeczytałam na razie tylko "wielki marsz" i niestety nie podobalo mi się.. Jakoś trudno mi teraz zdecydować się na następną.
OdpowiedzUsuńSama jeszcze nie znam twórczości autora, chociaż planuję. I tutaj mimo iż fabuła na początku zainteresowała, to jednak po Twojej opinii, gdy będę chciała sięgnąć po którąś z jego książek, to jednak raczej wybiorę coś innego :)
OdpowiedzUsuńCzytałam już jakiś czas temu tę książkę i muszę przyznać, że takie mniej groźne wydanie Kinga bardzo mi się podobało :)
OdpowiedzUsuńKing, to nie mój klimat. :)
OdpowiedzUsuń___
Pozdrawiam serdecznie ♥♥
Nie oceniam po okładkach
"Joyland" nie jest horrorem,a wydawnictwo szafując tym terminem strzela sobie w kolano. Ale mnie książka się podobała - głównie za sentymentalną podróż do lat młodości. A jeśli szukasz horroru to polecam "Rękę mistrza" ;).
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam i wspominam ją całkiem dobrze, choć bez większych rewelacji.
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze przyjemności poznać twórczości autora, ale jeżeli mnie natchnie to chyba nie zaczne od tej książki :)
OdpowiedzUsuńKról horroru i ja nie bardzo mamy ze sobą po drodze :D
OdpowiedzUsuńNajpierw książka, którą męczyłam, potem książka przez którą mało zawału nie dostałam, także tego ... ;D Więc nie skuszę się szybko i na te pozycję :D
Buziaki
Z miłości do książek!
Jakoś z Kingiem mi nie po drodze ;)
OdpowiedzUsuńMuszę się wreszcie zmierzyć z Kingiem :)
OdpowiedzUsuńLubię Kinga i mam w planach rozpoczęcie przygody z "Mroczną wieżą" a skoro "Joyland" raczej wieje nudą, to zdecydowanie wezmę się za "Mroczną wieżę".
OdpowiedzUsuńZ Kinga czytałam tylko pierwszą część "Mrocznej wieży". Jakaś dziwna była. Ciekawa jestem czy tylko ten cykl był taki, czy reszta jego powieści jest w takim typie. Może zabiorę się za "Joyland" i przekonam się sama;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mam tę książkę na półce już od jakiegoś czasu, ale mimo, iż uwielbiam Kinga, jakoś nie mogę się za nią zabrać. Może w końcu się uda!
OdpowiedzUsuńCzytałam ją jeszcze w liceum, podobała mi się. Z tego co pamiętam, była to druga książka Kinga, po którą sięgnęłam. Pierwsza to Zielona Mila, w której przepadłam :)
OdpowiedzUsuńTeż liczyłam na jakiś fajny horror, sięgając po te księżkę, ale niestety się zawiodłam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
www.xcarpelibrum.blogspot.com