niedziela, 24 czerwca 2018

"Pierwsza na liście" - Magdalena Witkiewicz


Mam to szczęście, że twórczość Magdaleny Witkiewicz dopiero zaczynam odkrywać. Poznałam już takie książki jak "Po prostu bądź" czy "Panny roztropne", a każda z nich - choć obie świetne - wzbudziła we mnie zupełnie różne emocje. Dziś do tego grona dołączyła "Pierwsza na liście" i tym razem autorka ponownie pozwoliła mi przeżyć coś zupełnie nowego i niesamowitego. Macie czasami tak, że po zamknięciu ostatniej strony nie opuszcza was wrażenie, że książka zmieniła wasz pogląd na niektóre sprawy? Może nie jakoś diametralnie, ale jednak zmieniła? Bo ja doświadczyłam tego właśnie dzięki lekturze tej wspaniałej powieści. O czym zatem ona jest?



O samym życiu. I nic nieżyciowego i nierealnego tu nie znajdziecie. Jeśli spodziewacie się bajkowego romansu to też nie tędy droga. Powieść traktuje o chorobie, śmierci, przyjaźni, miłości, zdradzie, przebaczeniu... a to wszystko mamy okazję przeżyć wraz z kilkoma wspaniałymi, silnymi kobietami, które los ze sobą zetknął.

Patrycja i Ina przyjaźniły się od zawsze, ale tej przyjaźni nie było pisane szczęście. Pewnego dnia Patrycja odebrała przyjaciółce wszystko - narzeczonego, marzenia i plany na przyszłość, niszcząc tym samym ich przyjaźń. Dwadzieścia lat później, gdy Ina prowadzi zupełnie nowe życie, z dala od miejsc i ludzi z przeszłości, to właśnie przeszłość da o sobie znać. Kiedy do drzwi Iny zapuka córka Patrycji, odnajdując w końcu "pierwszą na liście", powrócą bolesne wspomnienia a wraz z nimi dawne żale i niewybaczone zdrady. Dwadzieścia lat to jednak wystarczająco czasu, by dawne urazy odsunąć na bok. Zwłaszcza, gdy ktoś może nie doczekać naszego przebaczenia...

"Pierwsza na liście" pochłonęła mnie od pierwszej strony, wzbudzając dwojakiego rodzaju uczucia. Z jednej strony wprowadziła mnie w stan niby-nostalgii, wprawiła w zadumę i zmusiła do refleksji nad życiem, a z drugiej wypełniła takim ciepłem i nadzieją, że nabrałam nowej wiary w istnienie bezinteresownego dobra w ludziach. Czytelnik autentycznie nabiera jakiejś nieopisanej wewnętrznej siły i chęci, by stać się kimś lepszym, by dzielić się samym sobą. Skąd te refleksje i ta chęć zmiany na lepsze? Historia bohaterek powieści zahacza o problem białaczki, a tym samym porusza kwestię dawstwa szpiku. To tematyka, do której trzeba odpowiednio podejść, by za bardzo nie "przeciągnąć struny". Chodzi o to, by odbierając sens powieści, czytelnik nie poczuł się zaatakowany, a Magdalena Witkiewicz rewelacyjnie sobie z tym poradziła, ukazując pozytywne strony dawstwa szpiku, nie wywierając przy tym na czytelniku żadnej presji. Przesłanie, by dać szansę innemu człowiekowi urodzić się na nowo, nie jest nachalne. Sam sposób opowiadania historii bohaterek, ich decyzje i rozsądne przemyślenia budzą w czytelniku chęć, by również pomóc. Cieszę się, że autorka poświęciła swój czas i uwagę tak ważnej problematyce, i że podzieliła się nią z nami. Dziękuję Autorko za Patrycję, Inę, Karolinę, Różę, ale przede wszystkim za Grażynę, której postawa i mądrość ogromnie mi zaimponowała.

"Pierwsza na liście" to motywująca powieść z wyraźnym i ważnym przesłaniem - daj szansę innemu człowiekowi urodzić się na nowo. Historia Iny, Patrycji, Karoliny, Róży i Grażyny ciekawi, wzrusza, zmusza do refleksji, a przede wszystkim - przemawia do odbiorcy i pozostaje w pamięci. Zawarta wewnątrz pięknie opowiedziana historia może zmienić życie niejednego człowieka, i mam tu na myśli nie tylko czytelnika. W tej książce wprawdzie nie znajdziemy szalonych zwrotów akcji, a sama fabuła może i jest przewidywalna, ale to zupełnie nie zakłóca przyjemności czytania. To po prostu inspirująca, lekka i budząca respekt powieść. Idealna dla... wszystkich.






Książka bierze udział w wyzwaniu

Biorę udział  - CZYTAM, BO POLSKIE




12 komentarzy:

  1. Tak, to książka z bardzo ważnym przesłaniem. Ja również jej nie zapomnę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka już od bardzo dawna gości w mojej biblioteczce Przyznaję, że zupełnie o niej zapomniałam. Dziękuję, że mi o niej przypomniałaś w tak fantastycznej recenzji. Koniecznie muszę przeczytać. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też czytałam ją niedawno i zdagzam się w 100%,że z jednej strony skłania do refleksji, a z drugiej strony to ciepła opowieść, pełna nadziei. I książka przesłanie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Pamiętam jak podczas premiery tego tytułu było o nim głośno i nawet miałam ochotę przeczytać. Ale z czasem zapomniałam o nim i chyba nie przewiduję, że trafi w moje ręce.

    OdpowiedzUsuń
  5. Może kiedyś po nią sięgnę. Na razie mam jednak trochę zaległości.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mogę się przekonać do tej autorki, jakiś czas temu skusiłam się na "Ósmy cud świata" i... to było straszne. Wybitnie słaba książka :/ Za jakiś czas dam jej pewnie jeszcze jedną szansę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie znam jeszcze twórczości autorki, ale lubię tego typu historie więc z pewnością jeszcze sięgnę po jej książki! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Książki tej autorki jeszcze przede mną. Jestem ich naprawdę ciekawa. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie porwała mnie ta książka.... :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubię tego typu pozycje, a że ostatnio staram się sięgać po dzieła polskich pisarzy, chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo miło wspominam tę historię, tak jak wszystkie, które wyszły spod pióra Witkiewicz. :)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku.
Bardzo się cieszę, że zainteresował Cię ten post. Gorąco zachęcam Cię do wyrażenia swojej opinii. Pozostaw tutaj ślad swojej obecności bym również mogła trafić do Twojego zakątka internetu :)