O twórczości Olgi Rudnickiej trochę opinii przeczytałam, ale nigdy żaden tytuł nie przyciągnął mojej uwagi na tyle, bym koniecznie chciała po niego sięgnąć. Wiedza o tym, że ktoś taki jak Olga Rudnicka istnieje i pisze książki, zupełnie mi wystarczała. Przełom nastąpił, gdy pewnego dnia natknęłam się na recenzję powieści "Zbyt piękne", z której wynikało, że to najlepsza książka autorki, a zachwytów nad jej humorem nie było końca. Komedia kryminalna - to określenie zapowiadało historię pełną humoru, ale i dynamicznej akcji. A że ostatnią książką o humorystycznym zabarwieniu jaką czytałam była jedna ze szkolnych lektur, co miało miejsce jakieś 4-5 lat temu, nie wahałam się zbyt długo - chciałam spędzić czas przy lekkiej lekturze, z gatunkiem, który lubię i przy okazji pośmiać się, bo podczas sesji egzaminacyjnej zbyt wielu okazji do śmiechu raczej nie ma. Czy książka spełniła swoje zadanie i ubarwiła mi choć trochę szarą egzaminacyjną codzienność?
Zacznę od samej fabuły, która od początku zapowiadała się ciekawie. Opis brzmi rzeczywiście interesująco i można się spodziewać, że sporo się będzie działo. Dwoje młodych, zupełnie obcych sobie ludzi zostaje oszukanych przy kupnie domu. Okazuje się, że oboje kupili ten sam dom, w tym samym dniu, od tej samej osoby. Zarówno Zuzanna, jak i Tymoteusz nie zamierzają opuścić nowo nabytego domu, wszak każde z nich sporo za niego zapłaciło. Kiedy okazuje się, że dotychczasowy właściciel zniknął, oboje postanawiają połączyć siły i go odnaleźć. Szybko okazuje się, że Hieronim Sroka ma więcej przestępstw na sumieniu, a mężczyzny szuka nie tylko policja, ale również podejrzane typy.
W książce rzeczywiście dużo się dzieje i historia wzbudza zainteresowanie, ale jeśli "Zbyt piękne" to najlepsza książka autorki, to nie wiem czy pokuszę się na inne tytuły. Nie twierdzę przez to, że książka jest zła, jednak spodziewałam się po niej czegoś innego niż ostatecznie otrzymałam. Cóż, to komedia kryminalna, ale nacisk położę na słowo "komedia" i jeszcze dodam, że jest to komedia, która na pewno nie wszystkich rozbawi. Mnie czasem bawiła, ale były i takie sytuacje, które zamiast śmieszyć, po prostu mnie irytowały. A przypuszczam, że autorce nie przyświecał cel, by zirytować czytelnika. No, chyba że? Cóż, zaliczam się do osób, które drażnią stereotypy, więc chyba nie nadaję się do czytania książek, gdzie te stereotypy występują, a tu jest ich sporo - sama główna bohaterka została wykreowana jak stereotypowa kobieta, która wszystko interpretuje na opak, za dużo sobie dopowiada, nie daje sobie nic wytłumaczyć i oczywiście wszystko zawsze wie lepiej, a mężczyźni według niej to gatunek zbędny. No już chyba bardziej stereotypowo się nie dało. Solidarność jajników tu nie zadziałała i większą sympatią zapałałam do Tymoteusza. Rozczarowane mogą być też osoby, które nastawią się na kryminał, bo choć mamy tu przestępstwo, policję itp. to jednak całe to kryminalne zabarwienie jest mało odczuwalne. Nie ma przede wszystkim napięcia, które zwykle towarzyszy przy wyjaśnianiu sprawy, poszukiwaniu przestępcy itp. Zamiast tego jest humor, czasem irytacja, a niekiedy i kompletne zero emocji.
Nie mogę jednak nie wspomnieć o jednej rzeczy - szczerze rozbawiła mnie sytuacja, gdy Hieronim Sroka się odnalazł. Zupełnie nie spodziewałam się akcji na Akacjowej oraz tego, co działo się potem - za to autorce należy się duży plus, bo autentycznie się uśmiałam.
Podsumowując, "Zbyt piękne" to po prostu lekka komedia, pełna stereotypów, humorystycznych zdarzeń i dialogów, ale niestety również irytujących momentów, które czasem zakłócały przyjemność czytania. Poczynania Zuzanny i Tymoteusza śledziłam z zainteresowaniem, ale bez większego napięcia. Tempo akcji pozwala dość szybko i sprawnie przebrnąć przez książkę, więc ciekawość tego, co wyniknie z poszukiwań Hieronima Sroki, zostaje dość szybko zaspokojona. No cóż, przypuszczam, że tak szybko jak przeczytałam tę książkę, tak szybko o niej zapomnę.
Książka bierze udział w wyzwaniu
Lubię książki autorki, chociaż bywało że jedne podobały mi się bardziej, inne mniej. Najbardziej milo wspominam serię o Nataliach - przy nich serio się nieźle ubawiłam :D
OdpowiedzUsuńSkoro jest to książka o której szybko zapomnę, to na ten moment podziękuję. 😊
OdpowiedzUsuńJa, mimo wszystko, jestem ciekawa, ponieważ twórczość Rudnickiej poznałam niedawno i bardzo przypadła mi do gustu. Mam nadzieję, że trafię na tę książkę. :)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu poznać twórczość tej autorki :)
OdpowiedzUsuńDawno temu czytałam jedną z książek tej autorki i bardzo mi się podobała więc dlaczego by nie sięgnąć i po ten tytuł? :)
OdpowiedzUsuńChciałabym poznać twórczość autorki, więc może też zacznę od tej właśnie książki. :)
OdpowiedzUsuńOkładka mi się podoba :) Chciałabym przeczytać :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Oj, stereotypy i mi potrafią zepsuć przyjemność z lektury :( Z tym, że i tak nie planowałam przygody z Rudnicką - zostałam jakiś czas temu skutecznie zniechęcona przez koleżankę, wygląda na to, że słusznie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ewelina z Gry w Bibliotece
Wydaje mi się, że nie jest to książka dla mnie :)
OdpowiedzUsuńIdealna na lato!
OdpowiedzUsuńNiekoniecznie mój typ, raczej sobie odpuszczę :c
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Caroline Livre
Jeszcze nie poznałam książek tej autorki, może kiedyś się skuszę. :)
OdpowiedzUsuń