"Drogi prawdziwej miłości nigdy nie są proste"
Najgorzej jest napisać recenzję, gdy książka pozostawia w takim szoku, że ciężko znaleźć jakiekolwiek słowa, by go wyrazić. Więc napiszę po prostu - jestem w szoku i to głębokim. Thrillery stają się moją nową miłością. Po tym co spotkało mnie podczas lektury "Co kryją jej oczy" nie mogło być inaczej. Jestem tą książką oczarowana, choć ciężko znaleźć w niej cokolwiek czarującego. Jest mroczna, tajemnicza i... nieprzewidywalna. A finał zwala z nóg.
Adele i David niegdyś zakochani w sobie po uszy młodzi ludzie, dziś oboje są pełni świadomi tego, że w ich małżeństwie nie dzieje się najlepiej. Ma okazję przekonać się o tym również Louise - sekretarka Davida, która romansuje ze swoim szefem i jednocześnie przyjaźni się z jego żoną. Taki trójkąt nie wróży nic dobrego, zwłaszcza, gdy nagle sprawy małżeństwa stają się dla Louise ważniejsze niż jej własne życie. Tylko kto w tym układzie gra fair? David o dwóch twarzach, z czego ta gorsza kreuje zimnego, oschłego, agresywnego mężczyznę, czy Adele - piękna, zastraszona, więziona przez męża i faszerowana lekami przeciwpsychotycznymi żona? Jakie tajemnice skrywa małżeństwo? W tej historii nic nie jest takie, na jakie wygląda.
"Co kryją jej oczy" to książka, która autentycznie intryguje, choć nie od samego początku się ją rozumie. Przyznam, że przez pierwsze kilkadziesiąt stron czułam się nieco ogłupiona i nie potrafiłam znaleźć sensu tego wszystkiego. Na próżno zresztą go szukać w fabule, wyjaśnienie przyszło dopiero z finałem. Właściwie przez większą część książki czytelnik wie tylko, że gdzieś czai się zło, że są jakieś sekrety i że nic nie jest przypadkowe. To co dzieje się w książce, jest dokładnie ze sobą powiązane i doskonale przemyślane, tak by po zamknięciu ostatniej strony pozostał szok i dreszcze na plecach. Ja je czułam. Autentycznie.
Narracja prowadzona jest naprzemiennie z perspektywy Adele i Louise, przeplatana niekiedy opisami przeszłości Adele z okresu, gdy nie była jeszcze żoną Davida. Taki zabieg narracyjny powoduje, że czytelnik ma okazję dobrze poznać obie bohaterki i szybko wysnuć odpowiednie wnioski.
Na ogromne uznanie zasługuje kreacja bohaterów i ich portrety psychologiczne. Dla Adele nie ma nic ważniejszego niż miłość do męża i jest to niezaprzeczalne. Kocha go i z tej miłości jest w stanie posunąć się do wszystkiego, do największego zła. Tkwi w chorym związku, znosi oschłość Davida, upokorzenia a przed innymi gra żonę idealną. Jednak przy tej bohaterce zapala się lampka ostrzegawcza. Oho, ona coś kombinuje... Jej przyjaźń z Louise jest najbardziej intrygującym wątkiem w całej powieści. Przez cały czas zastanawiałam się - po co ona robi z nią to wszystko?! Na pewno musi mieć w tym jakiś cel... Wszystko wyjaśnia się oczywiście w finale, ale do tego czasu istniało poważne ryzyko, że obgryzę z nerwów wszystkie paznokcie.
Przyjaźń Adele i Louise jest nieprzypadkowa o czym czytelnik dowiaduje się bardzo szybko, co tylko potęguje ciekawość co do tej przedziwnej sytuacji. Adele i Louise... przyjaciółki, o których nie może dowiedzieć się David. Jest to bohater, o którym wiemy tak naprawdę najmniej. Nie dowiadujemy się, co siedzi w jego głowie, czy naprawdę jest brutalnym tyranem czy jego działania mają inny sens. Jego zachowanie jest dalekie od zachowania kochającego męża. Nie potrafiłam go rozgryźć, ale nie o to w tym wszystkim chodziło. Jest bohaterem ważnym, ale raczej nie najważniejszym. I z pewnością jest coś, co wiąże tych małżonków. To przeszłość...
Nadal mam w głowie chaos. "Co kryją jej oczy" to książka, o której nie można powiedzieć "podobała mi się", bo słowo "podobała" jest tu nie na miejscu i nie pasuje do całości. To książka, która po prostu zachwyca swym intrygującym tajemniczym klimatem, sekretami, które czuć w powietrzu, zakończeniem, po którym nie potrafiłam wydusić z siebie słowa. Jeśli ktoś był w stanie je przewidzieć, to chapeau bas! GORĄCO POLECAM! Gwarantuję zaczytanie, które oderwie Was od reszty świata.
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Już od jakiegoś czasu mam tę powieść na oku i liczę na to, że wpadnie ona w końcu w moje ręce ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam,że fabuła mnie mocno zaintrygowała. Chętnie się skuszę.
OdpowiedzUsuń"Co kryją jej oczy" to moja pierwsza, czerwcowa przeczytana książka i mam takie samo zdanie! Szokująca! A zakończenie.. co to było?! Masakra :D
OdpowiedzUsuńZainteresowałaś mnie! Nie słyszałam o niej wcześniej, ale po przeczytaniu Twojej recenzji będę miała ją na uwadze :)
OdpowiedzUsuńCzuję się zaciekawiona!
OdpowiedzUsuńWszyscy chwalą! Jeszcze nie spotkałam się z żadną negatywną opinia o książce. Ja sama jestem bardzo jej ciekawa, więc mam nadzieję, że jak tylko znajdę wolną chwilę, w koncu po nią sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie,nawet bardzo chociaż nie czytam thilerow. ^^
OdpowiedzUsuńOk, brzmi nietypowo. Czyżby kolejna pozycja domestic noir? W moim typie, a Twoje emocje są najlepszym świadectwem. :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytaj i się przekonaj :) Jak wspomniałam - tu nic nie jest takie, jak się wydaje :)
UsuńTak zrobię! :)
UsuńPrzyznam, że po takiej zachęcającej recenzji to już trzeba jej poszukać :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam na swojej półce, ale jeszcze jej nie czytałam. Zatem czas najwyższy to zmienić.
OdpowiedzUsuńIntryguje mnie ta książka.
OdpowiedzUsuńDoskonale cię rozumiem, bo sama często tak mam, ale właśnie ten szok to chyba najlepsze uczucie jakie może pozostawić książka. Wtedy wiemy, że była genialna, a przecież takie są porządane.:D
OdpowiedzUsuńMoja przygoda z thrillerami dopiero się zaczyna, ale już dopisuje ten do listy. :)
Okładkę widziałam już niejednokrotnie ale teraz już muszę ją przeczytać. Uwielbiam takie pozycje :)
OdpowiedzUsuńJak polecasz to biegnę !!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To Read Or Not To Read