"Jestem zaledwie sekundą między dwiema wiecznościami, wiecznością przede mną i wiecznością za mną. Jestem zaledwie okruchem życia między dwiema nicościami, nicością, która mnie poprzedza, i nicością, która nastąpi po mnie. Nawet jeśli wieczność zostawi mnie w spokoju, te dwie nicości mnie zmiażdżą. Powiedzieć: "jestem", to tyle co powiedzieć: "już mnie nie będzie". Żywy ma tylko jeden prawdziwy synonim: śmiertelny."
Zanim zainteresowałam się "Nocą ognia", zapoznałam się z wieloma recenzjami na jej temat. Dowiedziałam się wówczas m.in. że zmusza czytelnika do refleksji, poruszając ważny temat wiary w Boga. Już wtedy mnie zaintrygowała, gdyż wcześniej nie miałam okazji czytać tego typu książek. Okazja do przeczytania nadarzyła się niedawno - książkę dostałam parę dni temu w prezencie urodzinowym.
Na początku muszę zwrócić uwagę na przepiękną, wręcz magiczną okładkę, która zauroczyła mnie od pierwszego wejrzenia. Poza tym ma ona niezwykle przyjemną i delikatną fakturę. Samo dotknięcie książki zwiastuje jej wyjątkowość.
Eric-Emmanuel Schmitt przedstawia w książce własną historię - o nocy, która na zawsze zmieniła jego życie. Wędrując z grupą turystów przez pustynię, pewnego dnia odłącza się od karawany i... gubi się. Zostaje sam pod gołym niebem. Zapada noc, podczas której w duszy bohatera następuje niezwykła przemiana. Gdy budzi się rano, wie, że nie jest już tym samym człowiekiem.
Choć książka jest krótka, nadrabia bogatym przesłaniem i zapadającymi w pamięć cytatami.
Gdybym miała ją do czegoś porównać, porównałabym ją do człowieka z piękną duszą.
Jak wspomniałam, książka pozostawia z głęboką refleksją nad życiem i śmiercią. Porusza m.in. tematy ateizmu, wiary, religii. Wprawdzie nie wywołuje skrajnych emocji, nie jest ani wesoła, ani smutna, za to można przy niej popaść w zadumę. Jest nienachalna - niczego nie narzuca, nie przekonuje na siłę, odróżnia wiarę od wiedzy. Największe wrażenie zrobił na mnie epilog - po prostu arcydzieło. Chapeau bas, panie Schmitt.
Ogromnie się cieszę, że mogłam przeczytać tę niesamowicie piękną (pod każdym względem) książkę. "Noc ognia" to prawdziwa uczta dla oka i dla duszy. Gorąco polecam - zarówno wierzącym jak i ateistom.
"- (...) Własnymi siłami ludzki rozum nie jest w stanie przekonać się, że Bóg istnieje. Te rzekome "dowody" to tylko argumenty przemawiające na korzyść Boga. Nic nie dowodzi jego istnienia.
- Nic mu również nie przeczy."
"W obliczu pytań o istnienie Boga pojawiają się trzy typy uczciwych osób. Wierzący, który mówi: "Nie wiem, ale wierzę, że tak", ateista, który mówi: "Nie wiem, ale uważam, że nie", i obojętny, który mówi: "nie wiem i guzik mnie to obchodzi". Oszustwo pojawia się wtedy, gdy ktoś głośno obwieszcza: "Wiem!"
Brzmi ciekawie, a te wszystkie refleksje kuszą, chociaż książka nie należy do tego gatunku, w którym się zaczytuję. :)
OdpowiedzUsuńJa również preferuję inne książki, ale ta jednak ma w sobie "to coś", co mnie ujęło ;)
UsuńNie znam twórczości tego autora, ale jeśli trafi się okazja, to dam szansę powyższej książce.
OdpowiedzUsuńJeśli sięgniesz po twórczość Erica-Emmanuela Schmitta, to polecam "Małe zbrodnie małżeńskie", jest lekko napisania, a trafnie ujmuje co nam kobietom czasem siedzi w głowach ;)
UsuńChyba niestety nie dla mnie. Ale innym książkom autora nie mówię nie.
OdpowiedzUsuń