"Ze trzy albo cztery lata później dzwonił do nich ktoś, nie pamiętam już kto, z pytaniem, czy rzeczywiście Kaśka wróciła cała i zdrowa, bo mają właśnie podobną sytuację i porywacz kazał im się upewnić u osób doświadczonych, które mają to już odpracowane. Romek mówił, że zgłupieli doszczętnie i bardzo gorliwie zaświadczyli, że owszem, wszystko się zgadza, pełna kultura, porywacze na niezwykłym poziomie."
Pewnego zwyczajnego dnia spokój zebranych przy brydżu przyjaciół mąci wtargnięcie policji. Joanna Chmielewska została porwana! Czy aby na pewno? Okazuje się bowiem, że sama zainteresowana rzeczywiście przebywa w tym domu, jednak jest cała, zdrowa i ma się dobrze. To w końcu przecież jej własny dom i jej przyjaciele w nim zebrani... Szybko wychodzi na jaw, że nastąpiła fatalna pomyłka. Kto w takim razie został porwany, skoro złodzieje żądają pół miliona euro okupu, na domiar wszystkiego porwana osoba została pozbawiona ucha? I jaki związek z porwaniem mają inne wcześniejsze, niezwykle podobne do siebie porwania? Joanna Chmielewska i jej przyjaciele rozpoczynają śledztwo.
Na początku swojej oceny muszę wspomnieć, że ogromnym plusem książki jest swobodny język autorki, często zresztą żartobliwy. Dzięki temu dość szybko udało mi się skończyć książkę. Na uwagę zasługuje również sama tematyka "Porwania" - intrygująca i niebanalna. Pomimo wielu zalet książki nie mogę nie wspomnieć o minusach, a tych też trochę się nazbierało.
Książka, choć ciekawa i dość sprawnie napisana to jednak z czasem zaczyna nużyć... Z jednej strony historia intryguje a z drugiej momentami przysypiałam, w szczególności podczas przesłuchiwań niektórych świadków i rozmów bohaterów na temat postępów śledztwa. Choć początek wciągnął mnie bez reszty, to jakoś od połowy zaczynało mi wiele rzeczy umykać i czułam się po prostu zmęczona lekturą. Mój entuzjazm w miarę czytania gasł... Tu coś przykuwało uwagę, podobało się, wzbudzało ciekawość, a potem nagle wydawało się tego za dużo i wszystko się mieszało. Zbyt wiele tego było jak dla mnie. W szczególności za dużo bohaterów...
Jednakże czytając zakończenie, które - muszę przyznać - było dla mnie pozytywnym zaskoczeniem, choć pewnych rzeczy można było się domyślać już wcześniej, zrozumiałam, że ten cały galimatias miał swój cel. Jednakże musiałabym jeszcze raz przeczytać książkę żeby wszystko sobie usystematyzować.
To dopiero pierwsza książka pani Joanny Chmielewskiej jaką miałam okazję przeczytać. Ciężko mi jednak po tej lekturze jednoznacznie określić swój stosunek do niej. Wydaje mi się jednak, że więcej przeważa na "tak" dla książki niż na "nie". Z tego powodu dam szansę innym książkom autorki.
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Koniecznie daj szansę innym książkom autorki :)
OdpowiedzUsuńChmielewska jest świetna!!! Koniecznie daj jej szansę!!
OdpowiedzUsuńRaczej się nie skuszę, bo wolę inne autorki np. Olgę Rudnicką, która pisze w podobnych klimatach, ale bardziej trafia w mój czytelniczy gust.
OdpowiedzUsuńJestem przekonana, że kolejne książki wydadzą Ci się jeszcze bardziej wciągające. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Nie czytałam jeszcze nic autorki, ale przymierzam się do tego. Ta książka mimo kilku minusów, mnie zainteresowała, fabuła brzmi ciekawie. :)
OdpowiedzUsuńW styczniu przybyła do mnie ta książka. Mimo minusów sięgnę po nią. Nie wiem jak szybko to nastąpi, ale kiedy na pewno. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńUwielbiałam książki Cmmielewskiej (oprócz "Lesia").
OdpowiedzUsuń"Porwania" nie znałam, zapisuję do nadrobienia :-)
Moja mama również lubi powieści Chmielewskiej, ale stwierdziła, że "Porwanie" na tle innych wypada słabo ;)
UsuńO, to zła wiadomość...
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem. Bardzo ciekawie napisany artykuł.
OdpowiedzUsuń