"-Wiesz co, Ala? - zapytała Magda godzinę później, gdy obie, sącząc lodowate piwo, bezmyślnie gapiły się na latające świetliki.
- No?
- Pierwszy raz w życiu czuję się naprawdę szczęśliwa. Szczęśliwa. Tu i teraz.
- I nie boisz się, że coś się spieprzy?
- Nie. Teraz może być już tylko lepiej. Wiem to. Zawsze bałam się mówić o szczęściu. Uważałam, że jeśli nazwę je po imieniu, odejdzie. Nie odwiedzało mnie często, ale jak już było, nie dopuszczałam go do głosu. Choć w sumie nie mam pojęcia, dlaczego miałoby pójść precz tylko dlatego, że się nim cieszę. A nawet jeśli odejdzie, to pozostanie mi wspomnienie dzisiejszego uniesienia. Tych motyli, które czują również zakochani. Tej chwili. Trwaj, cudowna chwilo! Trwaj jak najdłużej."
Magdę poznajemy w chwili, gdy jej uporządkowany świat burzy pojawienie się teściowej, która zmuszona do sprzedaży własnego mieszkania, wprowadza się do mieszkania młodych małżonków. Choć Magda stara się okazywać starszej kobiecie zrozumienie i szacunek, to jednak jest to niezwykle trudne - pani Leontyna wciąż napomina o wnuki, w dodatku jak szybko się okazuje - ma poważne długi a do tego jest ciężko chora. Sprawy nie ułatwia fakt, że Tomek - mąż Magdy, okazuje się typowym maminsynkiem, dla którego polecenia i zachcianki mamusi są ważniejsze niż zdanie własnej żony. Magda czuje się przytłoczona nową sytuacją i powiększającym się kryzysem w małżeństwie. Toteż, gdy w spadku po babci, z którą od wielu lat nie miała kontaktu, otrzymuje stadninę w Pieńkach, pomimo początkowego sceptycyzmu i innych planów, przyjmuje spadek. W nowej sytuacji próbuje dostrzec szansę na nowe, lepsze życie. Przeprowadzka okazuje się strzałem w dziesiątkę - w końcu los zaczął się do niej uśmiechać. W Pieńkach Magda poznaje wielu nowych przyjaciół, odświeża starą znajomość, znajduje sens w swoich działaniach - wręcz pokochała prowadzenie stajni i życie na wsi. Nawet mąż ulega Magdzie i daje się przekonać do przeprowadzki. Od tej pory życie Magdy jest tak szczęśliwe i beztroskie, że czytelnik w napięciu czeka tylko na to, aż w końcu wydarzy się jakieś nieszczęście lub niespodziewany zwrot akcji. I nagle tego doczekuje...
Gdy zaczynałam czytać "Koncert cudzych życzeń", czułam, że książka mi się spodoba, nie przypuszczałam jednak, że aż tak miło mnie zaskoczy. Książka wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie - jest ciepła, przyjemna w odbiorze i wciągająca. Na pozytywny odbiór ma wpływ również lekki styl jakim posługuje się autorka - książkę czyta się błyskawicznie. Prosty, nieskomplikowany język tylko zbliża nas do bohaterów, którzy sprawiają wrażenie jakby żyli tuż obok. A ich codzienne problemy są też naszymi problemami.
Czytanie "Koncertu cudzych życzeń" sprawiało mi ogromną przyjemność. I choć książka nie wywołuje skrajnych emocji, nie rozrywa serca na kawałki, to jednak wywołuje przyjemne uczucie i daje nadzieję na to, że w życiu zawsze może być lepiej. Przede wszystkim zaś doceniam książkę za jej pouczający przekaz - historia Magdy uświadamia nam, żeby na pierwszym miejscu zawsze stawiać siebie i swoje plany, żeby zawsze dążyć do samorealizacji i spełniać swoje marzenia a nie być tylko pionkiem spełniającym oczekiwania innych ludzi.
Ogromne znaczenie dla sytuacji życiowej Magdy, ale też dla osób śledzących jej losy, ma zakończenie książki, które pozostawia czytelnika z lekką nutą niepewności i z ogromną niecierpliwością, bowiem książka będzie miała swoją kontynuację. Osobiście od razu rzuciłabym się na drugi tom i dalej pochłaniała historię Magdy i życia toczącego się w Pieńkach. Jednak na dalszy ciąg historii trzeba jeszcze trochę poczekać. Ja już się nie umiem odczekać!
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Na pewno przeczytam. Lubię prozę tej autorki.
OdpowiedzUsuńChyba też polubię, muszę się zainteresować innymi jej książkami :) Którą najbardziej polecasz?
UsuńBardzo fajna recenzja! Zaintrygowala mnie ta pozycja :)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, zatem czytaj, bo warto :)
UsuńKsiążka już czeka na spotkanie, jestem go bardzo ciekawa. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
A będziesz jeszcze bardziej ciekawa po jej zakończeniu ;)
UsuńBrzmi nieźle :)
OdpowiedzUsuńZatem zachęcam do sięgnięcia po nią :)
UsuńBrzmi ciekawie :-) Myślę, że ta historia może przypaść mi do gustu :-)
OdpowiedzUsuńTo koniecznie przeczytaj i się przekonaj :)
UsuńBardzo dziękuję za piękną recenzję. :)
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuję za tę przyjemność z czytania Pani książki oraz za odwiedzenie mojego bloga :) Pozdrawiam
UsuńChciałabym poczuć tę nadzieję i zrozumieć pouczający przekaz powieści :)
OdpowiedzUsuńTo nie pozostaje nic innego jak sięgnąć po tę książkę :)
UsuńBardzo byłam ciekawa tej książki. Dziękuję za recenzję, teraz będę miała większą śmiałość po niej sięgnąć. Dopiero dziś trafiłam na Twój blog, ale bardzo mi się podoba. Obserwuję i zostaję na dłużej :)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo i dziękuję za obserwację :)
UsuńNie znam tej autorki, a mam takie postanowienie w tym roku, żeby przeczytać jak najwięcej książek naszych rodzimych pisarzy, więc postaram się sięgnąć po nią.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Justyna z http://wszystkococzytam.blogspot.com/
Na pewno jest po co sięgać jeśli chodzi o naszych rodzimych pisarzy a ta książka jest tego dowodem :)
UsuńJa mam egzemplarz prosto od autorki, i niebawem się zabieram za nią ;)
OdpowiedzUsuńWspaniale mnie zachęciłaś !!
Cieszę się, czytaj bo warto :)
UsuńŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń