"Czytam listę pytań i możliwych odpowiedzi. (...) Przecież to jakiś absurd. No, ale dobra, co mi tam, wypełnię. Kiedy kończę, psychiatra chwyta kartkę i szybko liczy moje punkty. Widzę, że jest zadowolony z wyniku.
- To taki żart? - Jeszcze mam nadzieję, że mnie wkręca, że to taki pomysł na rozluźnienie pacjenta. Uśmiecham się do niego.
- Jaki żart? - pyta poważnie. - Tu wszystko widać jak na dłoni. Pani ma depresję.
Patrzę na niego jak na wariata. Ja depresję? Poje**** go? Umiera mi matka i ojciec, a on mnie pyta o życie seksualne i na podstawie tego, że w moim życiu nic się nie dzieje, że jestem smutna, stwierdza, że mam depresję. Kur**, każdy by miał!"
Dwie powoli wkraczające w okres przekwitania siostry - Marta i Kasia. Więcej je dzieli niż łączy. Choć jest między nimi tylko rok różnicy, są od siebie tak różne, że na pierwszy rzut oka ciężko stwierdzić, że to siostry. Marta - starsza, ambitniejsza i zdawać by się mogło - dojrzalsza. To od niej w dzieciństwie więcej oczekiwano, to ona zawsze lepiej się uczyła. Kasia - jest jej przeciwieństwem. Zawsze gorsza, słabsza, po starszej siostrze dziedziczyła nie tylko ciuchy, ale też chłopaków. Jest jednak coś, co je łączy - pomimo wzajemnej nienawiści, pomimo tego, że każda jest już matką, obie czują się w głębi duszy samotne. Nieoczekiwanie ich matka dostaje udaru a u ojca lekarze wykrywają glejaka - złośliwego guza mózgu. Nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Na barki sióstr spada nie tylko ogromna odpowiedzialność ale czeka je też wiele poświęceń. Czy utrata rodziców pozwoli siostrom zbliżyć się do siebie? Czy w końcu znajdą wspólny język? A może nowa sytuacja w jakiej się znalazły jeszcze bardziej je od siebie oddali?
Autorka stworzyła słodko-gorzką powieść, w której opisuje zaledwie wycinek z życia zwyczajnych ludzi - żyjących w tej samej Polsce co my, z tymi samymi codziennymi, ludzkimi problemami. Tak naprawdę "Moje córki krowy" to powieść o wszystkim i o niczym - naprzemienne monologi sióstr o życiu, o codzienności, o rodzinie i samotności, nierzadko urozmaicane wulgaryzmami, czasem z lekką dawką humoru - tego gorzkiego również. Czytelnik nie oczekuje w napięciu na finał, bo tak naprawdę autorka żadnego napięcia nie buduje. Nie to było celem tej książki. Przewracałam kartki nie czekając na nic. Nie wiedziałam jaki finał zafunduje autorka. Mnie osobiście wciągnął realizm, jaki bił z tej książki i autentyczność uczuć bohaterek. Trochę mi obie przypominały mnie samą jeszcze parę lat temu i moje relacje z siostrą.
Czy książka mi się podobała? Tak, ale nie zapadnie jakoś szczególnie w mojej pamięci i z pewnością nie będę jej nadgorliwie polecała innym, jak mam w zwyczaju to robić po naprawdę wyśmienitej lekturze. Jeśli ktoś ma ochotę przeczytać książkę o problemach dnia codziennego, do których można zaliczyć ciężką chorobę rodziców, oschłe siostrzane stosunki i zmagania z polską służbą zdrowia to polecam.
Jak mówi autorka - "Moim marzeniem jest takie skonstruowanie historii, żeby odbiorca na zmianę śmiał się i płakał, ale żeby odłożył tą książkę lub wyszedł z kina zbudowany a nie podłamany". Pani Kingo, myślę, że Pani marzenie się spełniło.
P.S. Jeśli tę recenzję czyta jakiś lekarz, to niech nie bierze do siebie osobiście tych "zmagań z polską służbą zdrowia". Dla mnie osobiście trochę to było przerysowane - tak na potrzeby tragikomicznej historii.
P.S.2 Przekleństwa w książce nie są ocenzurowane. Na blogu wolałam je ocenzurować.
Książka bierze udział w wyzwaniach:
Czytałam w grudniu ubiegłego roku. Mi lektura zostanie w pamięci na dłużej.
OdpowiedzUsuńJa już od dawna mam tę książkę w planach.
OdpowiedzUsuńCzytałam chyba w lutym i jakoś nie do końca mi się spodobała. Może dlatego, że na co dzień mam dość chorób, szpitali itp.
OdpowiedzUsuńKsiążka powoli przesuwa się w górę listy do zaczytania, niedługo przyjdzie i na nią kolej. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Widziałam film i tyle chyba wystarczy. Podobał mi się, jednak nie na tyle, aby sięgnąć po książkę.
OdpowiedzUsuńaga-zaczytana.blogspot.com
Mam w planach już od jakiegoś czasu lekturę tej książki i wierzę bardzo w to, że w końcu i dla niej znajdę czas ;)
OdpowiedzUsuńBardzo drażni mnie tytuł tej książki. Budzi we mnie negatywne skojarzenia.
OdpowiedzUsuńTego typu powieści raczej omijam, nie zwracam na nie uwagi - dziwny tytuł, polski autor, okładka niezbyt zachęcająca, ogólnie osobiście wyczuwam tandetę, ale ten cytat z początku brzmi dość zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńBądź tu teraz
Nie przepadam za książkami, których okładki wyglądają jak plakat filmowy... Takie moje małe zboczenie ;P Filmu nie widziałam, książki nie czytałam, ale z tego co piszesz chyba szkoda mi czasu na historię jakich pełno... Wolę najpierw ruszyć te bardziej porywające lektury! :D Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa bym ją przeczytała. Bo czemu by nie? :)
OdpowiedzUsuńMiałam w planach obejrzenie filmu, ale po przeczytaniu Twojej recenzji nabrałam ochoty na sięgniecie po tę książkę ;)
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie, bo po prostu nie zainteresowała mnie fabuła.
OdpowiedzUsuńOkrutnie mnie denerwują okładki filmowe. Książki nie czytałam i chyba nie planuję. Za ciężka mi się wydaje. Chyba nie mam ochoty przeżywać umierania rodziców. Może kiedyś przyjdzie czas, że nabiorę ochoty, ale to nie ten moment :-)
OdpowiedzUsuńJakoś nie korci mnie by zabrać się za tę książkę :/ Nie poczuąłm tej chemii :P To chyba nie mój gust czytelniczy. Już jak film wchodził do kin i jeszcze o książce nie wiedziałam to czułam, że nie chcę się za niego zabierać. Po książkę sięgać tym bardziej nie chcę :P Nie przepadam za książkami z prawdziwego życia, bo po to czytam, by się od szarości oderwać, jednak jak już po takie książki sięgam to wolę takie które wniosą coś do mojego życia lub zmuszą mnie do myślenia, a ta książka się taka nie wydaje :/ Może kiedyś, jednak wątpię :P
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
pomiedzy-wersami.blogspot.com
W tym przypadku chyba ograniczę się do filmu. W zbyt wielu recenzjach czytałam, że ta książka jest dobra, ale bardzo szybko się o niej zapomina :)
OdpowiedzUsuńOstatnio dostrzegłam ją u koleżanki, ale jakoś nie zachęca mnie ona, abym ją od niej pożyczać, więc spasuję :)
OdpowiedzUsuńDo tej pory nie ciekawiła mnie ta książka, ale gdy zobaczyłam ją u Ciebie, to pomyślałam, że może czas się chociaż dowiedzieć jaka to historia. I jest w tej codzienności coś, co mogłoby mnie zainteresować - ciekawie jest czytać o (nie)zwykłych relacjach, bo to zawsze dobre pole do refleksji. Szukać jednak specjalnie tej książki nie będę, ale teraz przynajmniej wiem, czego mogłabym się po niej spodziewać.
OdpowiedzUsuńNie miałam w planach jej czytać, ale teraz tak się zastanawiam, że może powinnam dać jej szansę :)
OdpowiedzUsuń